Słońce, upały, niebieskie niebo i ani jednej chmurki. Wyjazdy, podróżowanie, żeglowanie, plażowanie, opalanie, wycieczki, spacery, grillowanie… i nasze psy.
Lato. Wielu osobom kojarzy się z wakacjami, beztroską i radością, podczas gdy dla buldogów i mopsów (oraz ich opiekunów) jest porą wyjątkowo stresującą, męczącą i niebezpieczną… czasem niestety nawet śmiertelnie niebezpieczną.
Wydawać by się mogło, że temat ochrony i dbania o pupili podczas ciepłych dni jest nagłaśniany bardzo powszechnie w sezonie letnim, jednak patrząc na ilość tragicznych przypadków udarów cieplnych u psiaków, z którymi spotykamy się rokrocznie… uważamy, że wiedzy i świadomości nigdy za wiele, a tym bardziej nigdy za wiele ostrożności i uwagi.
Po pierwsze, musimy uzmysłowić sobie, że psy zupełnie inaczej niż my odczuwają wysokie temperatury i ich skutki. Podczas spaceru osiedlowymi alejkami w ciepły dzień, my – w krótkich spodenkach, sandałkach i lekkiej koszulce, odczuwać możemy przyjemne ciepło z lekkim wiaterkiem. W tym samym czasie drepczący obok nas buldog wielokrotnie mocniej odczuwa skutki buchającego od nagrzanego chodnika, wszechobecnego ukropu, od którego nie sposób się uwolnić. Gorący asfalt parzy łapy i nie daje najmniejszej szansy na uchwycenie choćby odrobiny chłodnego podmuchu.
Również podczas spacerów w ciepłe dni po nasłonecznionym polu, trawnikach czy plaży – z dala od asfaltu – odczucia niewiele odrastających od ziemi psiaków, znacznie różnią się od naszych. Bierzmy to zawsze, zawsze pod uwagę. Pamiętajmy o naszych psach, ich komforcie i bezpieczeństwie.
Konieczność zachowywania środków ostrożności oraz ryzyko przegrzania organizmu dotyczy każdego psa, jednak jak wszyscy (miejmy nadzieję) wiemy – „płaskie mordki” (a więc buldogi francuskie, angielskie, mopsy, boston terriery, gryfony, shih-tzu) są szczególnie narażone na przegrzanie, mogące skutkować udarem cieplnym.
DLACZEGO TAK SIĘ DZIEJE?
Rasy brachycefaliczne ze względu na budowę anatomiczną czaszki, posiadają szereg „wad” skutkujących niedotlenieniem oraz szybkim przegrzewaniem organizmu. Ze względu na skróconą czaszkę, małżowiny nosowe (odpowiedzialne za cyrkulację i schładzanie pobieranego powietrza) nie spełniają swojego zadania tak, jak u psów z długą kufą. Zwężone skrzydełka nosowe, przedłużone i pogrubione podniebienie, wynicowane kieszonki krtaniowe oraz zapadająca się tchawica (czyli krótko mówiąc cechy idące w parze z płaskimi, uroczymi mordkami), zaburzają odpowiednie pobieranie powietrza, powodując stałe niedotlenienie organizmu. Na dłuższą metę syndrom ras brachycefalicznych wtórnie przyczynia się do zaburzeń ze strony układu krążenia, co pogłębia problemy w ciepłe dni (obrzęki, omdlenia, niedotlenienie itp). Często przerośnięty język i tkanki miękkie jamy ustnej dodatkowo utrudniają „zianie”, co skutkuje szybkim przegrzewaniem się organizmu.
JAK WIĘC CHRONIĆ NASZE PSY PRZED UPAŁEM?
Przede wszystkim w miarę możliwości ograniczyć wpływ wysokiej temperatury na nasze psiaki oraz zapewnić stały dostęp do wody. Wiele psów najchętniej wykupiłoby karnet na wylegiwanie się na słońcu cały dzień, przez cały rok. Po pierwsze – niestety nie zawsze mają w tych swoich pasjach umiar. Sami kontrolujmy czas i pory przebywania na słońcu. Nie liczmy zawsze na to, że fan opalania sam schowa się w cień, gdy nasłonecznienie będzie zbyt silne. Po drugie – na małżowiny uszne, czy inne wrażliwe, odsłonięte fragmenty psiej skóry – nakładajmy kremy z wysokim filtrem. Powinny być to naturalne, łagodne (np. dla dzieci) kremy, bezpieczne również dla psów.
W żadnym wypadku, co – miejmy nadzieję – jest oczywiste, nie można pozostawiać psa w aucie czy w pełnym słońcu. W upalne dni spacerować należy w godzinach porannych i wieczornych, w ciągu dnia wychodząc tylko na szybkie załatwienie psich potrzeb. Jeśli podczas spaceru chcemy ochłonąć i schronić się w cieniu, zastanówmy się, jaka droga do tego cienia prowadzi. Jeżeli jest upał, a psiak miałby iść po rozgrzanym betonie, asfalcie czy piachu – przenieśmy go na rękach, żeby uniknąć poparzenia łap. Dodatkowo przed spacerami można zabezpieczać poduszki specjalną, ochronną maścią, zmniejszającą ryzyko wysuszenia, popękania i poparzenia łap.
Dobrym rozwiązaniem jest korzystanie z kamizelek, ręczników oraz mat chłodzących, jednak nigdy ich używanie nie powinno sprawić, że w upalne dni będziemy zabierać psa na długie wycieczki. Jeśli nie mamy specjalnych, chłodzących akcesoriów, można psa również schładzać wilgotnym ręcznikiem czy przez schłodzenie wilgotnych podkładów. Pamiętajmy przy tym, że pies bardzo dobrze chłodzi się przez brzuch, pachwiny i pachy, stąd dobrym pomysłem jest położenie psa na wilgotnym ręczniku, zamiast ręcznika na psie.
Jeśli macie możliwość, dla fanów pluskania świetnym pomysłem będzie nalanie wody do niewielkiego, psiego baseniku oraz jeśli jeszcze go nie macie – koniecznie zaopatrzcie się w wiatrak. Skuteczną, szybką metodą ochłodzenia psów jest również kąpiel pod prysznicem w letniej wodzie.
Podczas gorących dni nie należy namawiać psa na zabawy i nadmierną aktywność. Buldogi i mopsy często odznaczają się hartem ducha i „nakręcaniem” przykładowo podczas zabawy – wydawać im się wówczas może, że zabawa jest najważniejsza i że skutków niebezpiecznej, wysokiej temperatury wcale nie odczuwają. Tutaj do akcji stopującej psie harce wkroczyć musi opiekun, znów pamiętając, że nie zawsze psiaki znają umiar.
Obowiązkowo podczas podróży samochodem w upalne dni, należy używać klimatyzacji (oczywiście nie kierując lodowatego strumienia powietrza prosto na psa) i przewietrzyć oraz schłodzić auto przed każdą podróżą.
Należy jednak pamiętać, by we wszystkim zachować umiar i nie doprowadzić z kolei do przeziębienia czworonoga, które również może być niebezpieczne.
Niestety czasem, mimo zachowywania ostrożności, dochodzi do przegrzania psa. Nie wszystkie objawy koniecznie oznaczają udar i nie wszystkie muszą wystąpić jednocześnie, jednak obserwacja, czujność i szybkie działanie to podstawa, jeśli chodzi o bezpieczeństwo i ratowanie psa. Tutaj liczy się każda minuta!
Wśród podstawowych objawów udaru cieplnego u psa wymienić można:
– hipertermia (temperatura dochodząca do 42°C),
– nadmierne ziajanie i płytki oddech oraz charczenie, rzężenie w wyniku opuchnięcia,
– ślinotok,
– rozkojarzenie,
– osłabienie,
– omdlenia,
– wymioty i biegunka,
– drgawki,
– przekrwione białka oczu i bordowe dziąsła.
Do udaru cieplnego nie musi dojść w ogromnym upale, w pełnym słońcu, po zabawie do utraty tchu, przy widocznych 95% z najczęstszych objawów. Niestety – i piszemy to z wielkim żalem na podstawie własnych doświadczeń z działalności w fundacji i codziennego życia z płaskimi mordkami – czasem udar cieplny pojawia się w zupełnie niespodziewanych sytuacjach i przy objawach, które ciężko jednoznacznie zinterpretować. Dlatego bardzo ważne, ZAWSZE, jest uważne obserwowanie naszych psiaków i natychmiastowe działanie. W przypadku psów przewlekle chorych, tym bardziej powinniśmy zachowywać ostrożność i wyjątkowo uważać na nie podczas upalnych dni.
Jeśli podejrzewamy u naszego podopiecznego udar cieplny, należy jak najszybciej:
- przenieść go w możliwie najchłodniejszym miejscu,
- schłodzić ciało poprzez okładanie mokrymi, chłodnymi ręcznikami, czy nawet lodem owiniętym w ściereczkę,
- natychmiast skontaktować się z weterynarzem, który udzieli specjalistycznej pomocy,
- ułożyć psie ciało tak, by w miarę możliwości nie blokować dróg oddechowych.
W żadnym wypadku nie namawiamy do samodzielnego leczenia psa – od tego zawsze jest lekarz! Jednak jeśli mamy już pewne doświadczenie oraz zaufanego weterynarza – warto mieć zawsze przy sobie w iniekcji steryd i leki rozkurczające mięśnie gładkie dróg oddechowych, które można podać w pierwszym rzucie – często ratując psu życie – i pędzić do najbliższej lecznicy.
Prosimy, apelujemy – uważajcie na Wasze psiaki! Obserwujcie je, zwracajcie uwagę na ich zachowanie i na to, co robią. Czasem wystarczy chwila nieuwagi, pochopne, nieprzemyślane decyzje i zbytnia pewność siebie, a o tragedię nietrudno. Naprawdę – piszemy to z wielką mocą – ostrożności nigdy za wiele. Dbajmy o nasze ukochane czworonogi, bo przecież to o nie tutaj chodzi.
Miłość jest nie tylko wtedy, gdy kochamy, ale gdy również dbamy o bezpieczeństwo.
Uważajcie i trzymajcie się… chłodno. Byle do jesieni! 😉
Tekst napisany przy współpracy z lek. wet. Ewą Pszczołą (Ewa22)
No Comments